Czytanie dzieciom książek w dwóch czy nawet trzech językach to tak naprawdę podstawa wielojęzycznego wychowania. Pewnie, że da się i bez tego, ale wspólnie spędzony czas z książeczką ma ogromny wpływ na rozwój językowy dziecka, więc grzechem byłoby nie wprowadzić czytania do codziennej rutyny.
W końcu nadejdzie taki dzień, kiedy nie będziemy już czytać swoim dzieciom, bo będą mogły to robić same. Wtedy to do nich będzie należała decyzja, co przeczytają i w jakim języku. Jeśli dziecko nie będzie zachęcane do czytania w języku mniejszościowym (czyli np. po polsku w rodzinie mieszkającej za granicą albo po angielsku w polskim domu i otoczeniu), prawdopodobnie samo nawet nie weźmie do ręki książki w tym języku.
A szkoda, bo czytanie odgrywa bardzo ważną rolę w rozwoju języka:
- pomaga rozbudować słownictwo,
- zwraca uwagę na poprawną gramatykę,
- ułatwia dostęp do kultury danego języka, o czym wspominałam przy okazji wpisu o korzyściach wielojęzyczności.
Poza tym czytanie sprawia, że język dziecka dojrzewa, co automatycznie wpływa też na poziom języka mówionego. Czytając, możemy zadawać dziecku pytania dotyczące historii, a mniejszym dzieciom pokazywać paluszkiem to, co dzieje się na obrazkach i zapoznawać je z nowymi słowami.
Biblioteczka naszej córki składa się z książeczek w trzech językach i obecnie swoje ulubione pozycje wybiera raczej pod względem funkcjonalności — im fajniejsze okienka do podnoszenia, tym lepiej! Dzięki ruchomym elementom bardzo lubi Dear Zoo, serię Wydaje mi się, że widziałem… (I Thought I Saw a…), a ostatnio nie wypuszcza z rączek bardzo wytrzymałej serii Świat maluszka (Love Babies).
Konsultacje online
Masz pytania lub wątpliwości dotyczące dwu- i wielojęzycznego wychowania? A może po prostu potrzebujesz kogoś z wiedzą i doświadczeniem w tej dziedzinie, żeby porozmawiać o Waszej sytuacji?
[szczegóły oferty poniżej]
Dla mnie ważne jest przede wszystkim to, że w przyszłości czytanie polskich książek wzmocni jej polską tożsamość. Jak dotąd książki pomagają nam urozmaicać słownictwo — w języku mówionym na co dzień nie używa się zbyt wielu trudniejszych czy abstrakcyjnych pojęć, a książki dla dzieci celowo są w nie wyposażone, a przynajmniej powinny. Dodatkowo czytanie podwyższa prestiż języka mniejszościowego, który już nie jest tylko językiem mamy czy taty, bo można go też wykorzystać do innych ciekawych rzeczy! Z kolei jeśli jesteś jedynym źródłem danego języka dla swojego starszego dziecka, które ma problem z wysławianiem się, znajdywaniem odpowiednich słów, wtedy książki przychodzą z pomocą, ułatwiają wyrażanie emocji i budują wiarę dziecka w swoje zdolności językowe.
Jeśli dobrze to rozegramy, nauka czytania będzie dobrą zabawą!
Dzieci najczęściej uczą się czytać w języku, którym posługują się w szkole. W przypadku dzieci dwujęzycznych to niekoniecznie najlepsze wyjście. Szczególnie polskich rodziców na emigracji zachęcam do zapoznania dziecka z polskimi głoskami jeszcze zanim szkoła zacznie uczyć je czytać w języku otoczenia. Oczywiście świat się nie zawali, jeśli kolejność będzie odwrotna, ale trzeba pamiętać, że wtedy nauka czytania po polsku może sprawiać większe trudności.
Kiedy zacząć naukę czytania?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Ostatnio coraz więcej rodziców chce uczyć swoje dzieci czytać jak najwcześniej. Nie ma w tym nic złego, o ile dziecko wykazuje taką gotowość. Musi przede wszystkim chcieć. Musi być ciekawe i zmotywowane do nauki samo z siebie. Jeśli będziemy na nie naciskać i do tego zmuszać, nauka czytania będzie dla dziecka nudna i pozbawiona sensu.
Można tu wspomnieć o okresach sensytywnych, czyli takich okienkach, kiedy dziecko chłonie wiedzę jak gąbka i niemal fanatycznie ćwiczy konkretne umiejętności. Według Marii Montessori taki okres do rozpoczęcia nauki mowy przypada od około 7. miesiąca życia do 3. roku, do rozpoczęcia nauki pisania od 3,5 do 4,5 roku, a do nauki czytania od 4,5 do 5,5 roku. Ale jeszcze raz podkreślę, że ciekawość dziecka w wybranym temacie to kwestia indywidualna i nauka powinna być zawsze wprowadzana w formie zabawy, nigdy przymusu.
Co ważne, zainteresowanie pisaniem niekoniecznie musi iść w parze z nauką czytania, z kolei samo poznawanie zapisanych wyrazów można teoretycznie wprowadzić już w wieku niemowlęcym w formie czytania globalnego (całościowego, metodą Domana), o którym szerzej opowiem innym razem. Jednak polskie wyrazy średnio nadają się do czytania globalnego, bo dzieci często rzucają na nie okiem i próbują odgadnąć, tym samym gubiąc albo przekręcając końcówki. Zdecydowanie lepiej sprawdzi się w języku angielskim, w którym następnie dobrze jest skupić się na konkretnych dźwiękach, w czym pomoże np. świetna seria Usborne Phonics Readers.
Badania czytelnictwa w Polsce nie wyglądają kolorowo. Dla wielu dzieci to nie dom, a przedszkole jest miejscem, w którym mogą posłuchać książki czytanej na głos. Niektórzy rodzice sądzą, że dziecko nie lubi czytać, bo wierci się, wędruje po pokoju, przerywa i zadaje pytania. To normalne, że dzieci chcą być w ciągłym ruchu i wcale nie oznacza to, że w tym czasie nie słuchają. Za to przerywanie często świadczy o tym, że treść jest dla dziecka ciekawa. Właśnie po pytaniach możemy też ocenić, na ile dziecko tę treść zrozumiało. Czytanie dziecku to fantastyczny sposób na wspólne spędzenie czasu z dala od ekranu telewizora, tabletu czy smartfona, a dodatkowo świetnie wpływa na rozwój językowy dziecka. Pamiętajmy o tym!
Jak często czytacie swoim dzieciom? A może one czytają Wam? Macie swoje ulubione pozycje?
6 myśli w temacie “Dwujęzyczne wychowanie przez czytanie”